Dlaczego w Biedronkach palety stoją w alejkach?
Wielu klientów narzeka, że zakupy w Biedronce przypominają czasem tor przeszkód. Palety z napojami, papierem toaletowym czy mąką stoją w alejkach, blokując swobodny ruch. Zjawisko to doczekało się nawet własnej nazwy – „paletoza”.
Tym zjawiskiem klienci określają palety z towarem postawione na środku alejki. Te nie tylko utrudniają klientom robienie zakupów, ale też często zasłaniają dostęp do niektórych produktów. Ludzie strasznie się o to złoszczą, bo przez te palety jazda koszykiem po sklepie przypomina slalom. Palety wywołują też „korki” w alejkach, zwłaszcza gdy są postawione przy ladach z mięsem czy stoisku z owocami. Przy takiej „zwężce” minięcie się dwóch klientów z wózkami to wyzwanie – opowiada Łukasz, były kierownik jednego z dyskontów w Małopolsce.
Co kryje się za irytującym problemem klientów?
Jak wyjaśnia były kierownik Biedronki, problem nie wynika z bałaganu czy braku organizacji, lecz z polityki dostaw. Ciężarówki dostarczające towar do sklepów muszą być w pełni załadowane – nawet jeśli w danym momencie nie ma realnej potrzeby na dodatkowy towar. Nie mogą „wozić powietrza”. W praktyce oznacza to, że często przywożą więcej produktów, niż sklep jest w stanie pomieścić w magazynie.
To sprawia, że kierownicy marketów, robiąc codziennie zamówienia na dostawę w kolejnym dniu, często są zmuszeni zamawiać na zapas. Nie mają fizycznie potrzeby np. na dwie palety z wodą gazowaną, mąką czy papierem toaletowym, ale by wypełnić ładownię tira, zamawiają je, bo są to produkty, które długo się nie zepsują. Problem w tym, że te palety z towarem się kumulują i później nie mieszczą w magazynie. W efekcie, z konieczności, pracownicy wyjeżdżają z nimi na sklepowe alejki – wyjaśniał w rozmowie z Onetem z 2024 roku.
Dodatkowo, jak podkreślają byli pracownicy, zamawianie mniejszej ilości towaru lub dzielenie dostaw z innymi sklepami jest ryzykowne. Brak jakiegoś produktu może skutkować konsekwencjami dla kierowników, np. obcięciem premii czy naganą.
Czy palety w alejkach to zagrożenie?
Tematem zajęli się także strażacy i aktywiści. Ich zdaniem zastawianie przejść może być niebezpieczne. „Połowę Biedronek powinna natychmiast zamknąć straż pożarna. To łamanie zasad przeciwpożarowych”, komentował na portalu X (dawniej Twitter) Jan Śpiewak, działacz społeczny.
Na problem zwrócili uwagę także strażacy z portalu remiza.pl. Wskazują, że w razie pożaru blokada przejść może utrudnić ewakuację i doprowadzić do tragedii.
Wracając do niebezpiecznych praktyk w sklepach. Szybkie zakupy w jednym z takich miejsc w Lęborku. W razie zagrożenia pożarem chyba nie musimy pisać jak to może się skończyć, gdy dodamy do tego element jakim jest panika i zadymienie. pic.twitter.com/1VJnzkITOb
— Remiza.pl (@remizacompl) November 25, 2024
Czy „paletoza” zniknie z Biedronek?
Choć Biedronka zapewnia, że stale pracuje nad poprawą sytuacji i podejmuje działania mające na celu minimalizowanie niedogodności, byli kierownicy podkreślają, że problem „paletozy” nie zniknie szybko. Codzienne dostawy oraz obowiązująca polityka logistyczna, która wymusza pełne załadunki ciężarówek, sprawiają, że palety w alejkach mogą pozostać stałym elementem zakupów w Biedronce.