Ekspresowa zbiórka TV Republika
TV Republika po raz kolejny zwróciła się do swoich widzów z prośbą o finansowe wsparcie. Tym razem celem była transmisja zaprzysiężenia Karola Nawrockiego na urząd prezydenta Polski. W krótkim czasie udało się zebrać imponującą kwotę – pół miliona złotych. To nie pierwsza taka akcja stacji, która wcześniej prosiła o środki na nowe studio czy wóz transmisyjny. Po emisji środowego wydarzenia w internecie pojawiły się jednak głosy krytyki i pytania: na co konkretnie przeznaczono zebrane pieniądze i czym transmisja Republiki różniła się od innych relacji?
TV Republika tłumaczy się po zaprzysiężeniu Karola Nawrockiego
Na antenie TV Republika głos zabrał Miłosz Kłeczek, znany z kontrowersyjnych materiałów dziennikarz, wcześniej związany z TVP. Wyjaśnił, że stacja zebrała środki, by pokazać widzom coś, co umknęło innym mediom.
Po to szanowni państwo, zbieraliśmy fundusze na własną transmisję zaprzysiężenia Karola Nawrockiego, by pokazać wyraz twarzy Donalda Tuska, kiedy Nawrocki składał przysięgę – przekonywał na antenie.
Dziennikarz podkreślał, że żadne inne media nie pokazały „tej miny”, a według niego „gniewny wyraz twarzy, który nienawidzi nowego prezydenta, który wypowiada mu wojnę, werbalnie i niewerbalnie, jest warty więcej niż naprawdę tysiące słów”.
Finansowanie TV Republika – nie tylko reklamy
TV Republika, podobnie jak inne prywatne telewizje, zarabia na reklamach. Jednak, jak podkreślają obserwatorzy rynku, stacja regularnie prosi widzów o finansowe wsparcie – co odróżnia ją od konkurencji. Oprócz tego, w czasie rządów PiS, Republika otrzymywała miliony złotych z publicznych pieniędzy, także za pośrednictwem Fundacji Niezależne Media.
Kontrowersje wokół Miłosza Kłeczka
Miłosz Kłeczek to postać dobrze znana widzom TV Republika i wcześniej TVP. Był twarzą takich produkcji jak „Kasta” czy program „Nasz człowiek w Warszawie”, w którym oskarżano Donalda Tuska o współpracę z Rosją. W styczniu głośno było o zainscenizowanym „wywiadzie” Kłeczka z byłym wiceministrem sprawiedliwości Marcinem Romanowskim, ściganym listem gończym. Romanowski wystąpił wówczas z workiem na głowie i domalowanymi ranami, co miało sugerować „porwanie”.