Depardieu został skazany na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu za napaści seksualne. Wyrok jest zgodny z żądaniami prokuratury. Sąd orzekł także dwuletni zakaz wybierania na funkcje publiczne oraz wpisanie Depardieu do wykazu sprawców wykroczeń o charakterze seksualnym. Obrona poinformowała, że aktor odwoła się do wyroku.
Proces, który podzielił Francję
Gerard Depardieu stanął przed sądem w związku z oskarżeniami dwóch kobiet – scenografki i asystentki reżysera, z którymi współpracował na planie filmu „The Green Shutters” w 2021 roku. Proces trwał cztery dni i przyciągnął uwagę mediów z całego świata. Oskarżyciel domagał się dla aktora 18 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu, grzywny, obowiązkowej terapii psychologicznej oraz wpisania do rejestru przestępców seksualnych.
W akcie oskarżenia znalazły się zarzuty dotyczące nieodpowiedniego dotykania, nieprzyzwoitych komentarzy oraz molestowania z użyciem siły. Depardieu konsekwentnie zaprzeczał wszystkim oskarżeniom, twierdząc, że jeśli doszło do jakiegokolwiek kontaktu fizycznego, był on przypadkowy.
Fala oskarżeń i podzielone środowisko filmowe
Sprawa Depardieu wywołała we Francji nową falę ruchu #MeToo. W głośnym materiale portalu Mediapart aż trzynaście kobiet oskarżyło aktora o niewłaściwe zachowania. Dodatkowo, na rozpatrzenie czeka sprawa aktorki Charlotte Arnould, która zarzuca Depardieu gwałt w 2018 roku.
Francuskie środowisko filmowe jest głęboko podzielone. Część artystów i twórców otwarcie wspiera Depardieu – wśród nich Fanny Ardant, która zatrudniła go do swojego najnowszego filmu „Elle regardait sans plus rien voir”. Inni domagają się zdecydowanych działań i zmian w branży.
Konsekwencje dla francuskiego kina
Wyrok w sprawie Depardieu to nie tylko osobista tragedia aktora, ale także moment przełomowy dla francuskiego przemysłu filmowego. Sprawa ta zmusza do refleksji nad standardami pracy i bezpieczeństwem na planach filmowych. Pokazuje, że nawet największe gwiazdy nie są ponad prawem, a ich czyny mają realne konsekwencje.
źródło: rmf.fm, PAP