Zaginięcie Krzysztofa Dymińskiego. Rodzice natrafili w Wiśle na szczątki

W 2023 roku zaginął ślad po nastoletnim Krzyszotofie Dymińskim. Chłopak po raz ostatni był widziany na Moście Gdańskim – co stało się z nim później, pozostaje zagadką. Jego rodzice nie ustają w poszukiwaniach: założyli stronę internetową, działają w grupie na Facebooku i przy użyciu nowoczesnego sprzętu przeczesują Wisłę. Korzystając z niskiego stanu wody, w ostatnich dniach po raz kolejny wypłynęli w teren.
fot. Facebook/Agnieszka Dy, dyminski.pl

Zaginięcie Krzysztofa Dymińskiego

Krzysztof Dymiński zaginął dwa lata temu. 27 maja 2023 roku nad ranem wyszedł na autobus w miejscowości Pogroszew Kolonia i wsiadł do autobusu kierującego się w stronę Warszawy. W stolicy udał się w stronę partu Traugutta. O godzinie 5:30 kamera nagrała go na Moście Gdańskim. Potem chłopak rozpłynął się w powietrzu. Nie ma dowodu na to, że skoczył, ale nie ma też pewności, że zszedł z mostu.

fot. dyminski.pl

Rodzice cały czas szukają syna

Rodzice – Agnieszka i Daniel Dymińscy – nie ustają w poszukiwaniach i cały czas liczą na to, że uda im odnaleźć dziecko lub chociaż dowiedzieć się, co spotkało ich syna. Przy pomocy ludzi udało im się zakupić m.in. dron, kamerę podwodną i łódkę, które wykorzystywane są do przeczesywania Wisły. Aktualizacje dotyczące sprawy publikują na Facebooku.

W środę (9 lipca) wieczorem mama Krzysztofa poinformowała, że w ostatnich dniach ekipa po raz kolejny przeprowadziła poszukiwania przy Wiśle.

Niski stan wody pozwolił na przeszukiwanie konarów, które do tej pory były niedostępne. Wykorzystując suche skafandry nurkowe, kamery, bosaki oraz nasze autorskie narzędzia, przeszukaliśmy rejon Zatoki Krzyża – relacjonowała.

Tym razem uczestnicy wykorzystali nowe narzędzie wykonane na specjalne zamówienie. To haki, dzięki którym można poruszyć zatory, jakie na dnie Wisły tworzą konary. Rodzice liczyli na to, że w ten sposób uda się uwolnić z dna jakieś obiekty bądź zatopione ciała. Dymińscy odkryli dokumenty i rzeczy osobiste. Znalazły się także kości. Póki co nie wiadomo jeszcze, czy były one ludzkie. Weryfikacją zajmie się policja, do której trafiły znaleziska.

W trakcie poszukiwań ujawniliśmy dokumenty i rzeczy osobiste osób oraz kości (szczątki, nie wiemy czy ludzkie), które przekazaliśmy policji w celu weryfikacji. Funkcjonariusze, którzy przyjechali na miejsce bardzo sprawnie i profesjonalnie zajęli się sprawą – czytamy. 

Nie jest to pierwsza taka sytuacja. Zdarzało się już, że rodzina natrafiała na szczątki w wodzie – te jednak okazywały się należeć nie do Krzysztofa, a do innych zaginionych osób. 

Krzysztof Dymiński: rysopis

Kiedy Krzysztof zaginął był 16-letnim szczupłym chłopakiem z bujnymi blond włosami i niebieskimi oczami. Mierzył 174 cm. Miał ubrane ciemnoszare dresy, ciemnoniebieską bluzę adidas oraz czarne sneakersy. Miał założony aparat na zęby – oba łuki.